Dramatyczne podróże Tomsa Skujinša w Strade Bianche

Toms Skujins (Lidl-Trek) zaskoczył wszystkich, zajmując drugie miejsce na Strade Bianche 2024. Jego niesamowita walka na mokrym bruku Piazza del Campo poraziła kibiców na całym świecie. Przeczytaj, jak Łotysz stanął do rywalizacji z Tadejem Pogačarem i co powiedział po zakończeniu emocjonującego wyścigu.

Toms Skujins (Lidl-Trek) zakończył podróż do Sieny w kupie na mokrym bruku Piazza del Campo, a następnie podniósł się, aby odebrać nagrodę za drugie miejsce na Strade Bianche 2024.

Przyznał, że nawet dla niego samego było zaskoczeniem, że pozostał silny psychicznie, a potem nieustępliwy fizycznie, pokonując Maxima van Gilsa (Lotto-Dstny) na stromym podjeździe Via Santa Catarina i zdobywając drugie miejsce. Mimo że przekroczył metę ze stratą 2:44 do zwycięzcy ucieczki Tadeja Pogačara (UAE Team Emirates), i tak 32-latek uważał to za duże osiągnięcie.

„To nie jest zwycięstwo, ale drugie miejsce za Tadejem Pogačarem jest całkiem dobre. Gdyby ktoś powiedział, że dzisiaj będę drugi, nie uwierzyłbym” – powiedział po mecie.

„Szczerze mówiąc, bez zespołu nie byłbym drugi. Tak, naprawdę zrobili wszystko, co mogli. Szkoda, tzn. przeciwko Tadejowi niewiele można zrobić. Myślę, że po wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło, możemy być więcej niż usatysfakcjonowani.”

Skujiņš był jednym z wielu kolarzy, którzy rozpoczęli atak przed pierwszym krótkim szutrowym sektorem w Vidritta, zaledwie 14 km od 215-kilometrowej trasy. Zanim Pogačar całkowicie wstrząsnął wyścigiem, Skujiņšowi przydarzyło się wiele wpadek i skupiał się na utrzymaniu przedniej połowy peletonu.

„Już dwa razy przebiłem się, zanim się rozbiłem. Za każdym razem faktycznie wziąłem kierownicę z Jacopo (Mosca). I za każdym razem Eddie (Theuns) i Fabio (Felline) czekali, aż włączę mnie z powrotem do miksu. A potem, jak zawsze, upewniają się, że jesteśmy dobrze przygotowani do sektora siódmego (San Martino in Grania)” – wspominał.

„Byłem za katastrofą w siódmym sektorze, więc goniłem z powrotem, a potem (podchodząc na) Santa Maria myślałem tylko o utrzymaniu grupy. W tym miejscu moje biegi trochę skakały. Więc to był naprawdę trudny moment.”

Słoneczne warunki na pagórkowatym krajobrazie Toskanii nagle zmieniły się w ulewny deszcz i kawałki gradu, gdy czoło peletonu ukończyło pięciogwiazdkowe San Martino w szutrowym sektorze Grania i wspięło się na podjazd Monte Sante Marie. To właśnie na najbardziej stromym odcinku podjazdu, na 81 km przed metą, Pogačar rozpoczął swój zaciekły atak i rozpoczął swój samodzielny atak. Tylko Van Gils odskoczył w samotnej próbie dotarcia do niego.

Na 74 km przed metą Skujinš zdawał się wjeżdżać na kolegę z drużyny Quinna Simmonsa i obaj mocno upadli. Udało im się wznowić działalność, ale Lidl-Trek stracił sporo dynamiki.

„To znaczy, po tym jak się rozbiłem i moje biegi nie działały z powodu błota i w ogóle, był to trudny moment” – powiedział Skujinš reporterom po mecie.

„Nie miałem pojęcia, co się przede mną dzieje. To znaczy wiedziałem, że Tadej jest sam i wiedziałem, że Maxim jest za nim sam. Ale w tamtym momencie jedyne, o czym mogłem myśleć, to pozostanie w tej grupie. Zastanawiałem się gdzie zmienić rower. Na szczęście za Santa Maria mieliśmy kawałek drogi, więc wsiadłem na świeży rower.”

Skujinš, były mistrz Łotwy w jeździe na czas i wyścigu szosowym, był dumny ze swojej jazdy, ponieważ reprezentowała ona, co może zrobić przeciwko przeciwnościom losu w nowej roli lidera. Przybył do Strade Bianche po sześciu dniach ścigania się w tym sezonie, w tym w czołowej dwudziestce w Kuurne-Brussel-Kuurne i ósmym miejscu na etapie jazdy na czas w Etoile de Bessèges.

„Po raz pierwszy zostałem wyznaczony na lidera wyścigu i mam nadzieję, że dobrze im się odpłaciłem” – powiedział, odnosząc się do dobrego występu na zawodach 1.Pro w Kuurne. „Już w ostatni weekend zdecydowanie widziałem, że ponownie zrobiłem postęp. To znaczy, że celem każdego roku jest awans, awans, jeszcze raz awans i co roku jakimś cudem udaje mi się to osiągnąć. I bardzo miło jest to zrobić ponownie.

Zdobył kontrakt WorldTour w 2015 r. po agresywnych wyścigach na poziomie kontynentalnym w barwach Hincapie Racing, które obejmowały trzy zwycięstwa etapowe w trzech występach na Tour of California, a ostatni w 2018 r. to szalony sprint na torze Laguna Seca w celu powstrzymania szarżującego peletonu. weteranów, do których zaliczali się Caleb Ewan, Peter Sagan i Egan Bernal. Tym razem w Sienie pokazał, że potrafi utrzymać formę.

„To była zdecydowanie walka, nie tylko fizyczna, ale także psychiczna” – powiedział. „To znaczy, to jedno z najpiękniejszych podium, jakie można mieć, kończąc na tym placu w Sienie, więc zawsze jest miło. To bardzo wyjątkowy wyścig. Zawsze wiesz, że to będzie szaleństwo.

„Musisz po prostu dalej walczyć, a dzisiejszy dzień zdecydowanie był jednym z takich dni. To znaczy, z każdego miejsca na podium jestem bardzo zadowolony.”

Uzyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich naszych relacji z wiosennych klasyków, w tym raportów, najświeższych wiadomości i analiz z Paris Roubaix, Tour of Flanders, Strade Bianchi i nie tylko. Dowiedz się więcej.

Dodaj komentarz